Dużo emocji, ładne bramki i twarda walka. DOBRZANKA ZNÓW WYGRYWA!!!!
Dobrzanka na fali, ostatnio wygrywamy wszystko, niech ta rudna się nie kończy – w Dobrej zapanował hurraoptymizm. Jednakże są ku temu powody. Po pierwszych 7 meczach klub z Dobrej spisywany był na straty, według wielu fachowców byliśmy jednym z głównych kandydatów do spadku. Kolejne siedem potyczek na boiskach okręgówki, siedem niedziel wspólnie przeżytych, wprawiły nas w doskonały nastrój jednakże nie zmienia to naszego celu – gramy o utrzymanie. Zdobyliśmy 19 punktów w ostatnim czasie i mamy już ich 21, 6 miejsce w tabeli i tylko punkt straty do czwartego Jordana. Niewiarygodne, udało się nam podnieść i tą rundę już raczej skończymy w górnej połowie tabeli. W piątek jedziemy do Starego Sącza, gdzie świeci czerwona latarnia ligi – miejscowy Sokół. Nie będzie to łatwy mecz, a rywala nie możemy lekceważyć, jednakże w dzień odzyskania niepodległości chcemy dopisać do swojego konta kolejne 3 punkty i po tej wydawałoby się słabej rundzie mieć ich na swoim koncie 24.
Wczorajszy mecz miał dwa oblicza. Już przed meczem sytuacja była mocno skomplikowana. Ze składu wypadło dwóch najbardziej doświadczonych graczy – dwóch kapitanów. Maciek Gąsior wszedł dopiero w drugiej połowie, grając „na” środkach przeciwbólowych, a Wojtek Dziadoń wskutek kontuzji kostki odniesionej na treningu po rozgrzewce zasygnalizował niemożność wystąpienia w meczu. Na dodatek zabrakło Michała Jońca, który pauzował za kartki. Swoje szanse dostali zmiennicy.Kamil Blicharski dzięki temu zaliczył całkiem udane zawody, pierwsze minuty w tym sezonie. Damian Opyd po raz drugi pokazał że warto na niego stawiać. A Daniel Palkij dzierżąc opaskę kapitana poprowadził nasz młodziutki skład do zwycięstwa.
O pierwszej połowie można powiedzieć tylko tyle – odbyła się. Piłkarski ping-pong na klepisku w Dobrej. Gród pod koniec pierwszej połowy strzelił bramkę i zasłużenie prowadził. Druga połowa zaczęła się nieco lepiej. Słońce zaszło, przestało przeszkadzać i gospodarze w końcu zaczęli coś grać. Seria stałych fragmentów, po których bodajże 6krotnie dochodzimy do sytuacji strzeleckiej. Wczoraj piłka wyraźnie szukała nas w polu karnym rywali. Kluczowym momentem była 66 minuta. Daniel Palkij wpuścił w uliczkę Karola Dziadonia, ten zostaje wycięty na 16m, a obrońca rywali wylatuje za drugą żółtą kartkę z boiska. A rzut wolny na bramkę zamienia właśnie starszy z braci Palkijów. Wyrównanie i na boisku widzimy zupełnie inną drużynę. Jak stado wściekłych psów Dobrzanie rzucili się na gości z Podegrodzia. Kolejne bramki były kwestią czasu. Kilka minut później po rozegraniu akcji Łysego z Laszkiem, ten drugi lewą nogą ze stoickim spokojem wyprowadza nas na prowadzenie. Mamy 2:1, ale to nas nie zadowala. Dalej napieramy, atakujemy i prowadzimy grę. Po jednej z akcji Daniel Palkij zagrywa piłkę wzdłuż bramki, tam nabiega wprowadzony kilka minut wcześniej Maciek Gąsior i prowadzimy już dwoma bramkami. Do końca meczu obraz gry się nie zmienił. Swoje szanse miał – dwukrotnie Daniel Palkij i Damian Opyd po jednym ze stałych fragmentów. W 85 minucie w Łysego wpada z całym impetem bramkarz Grodu i nie wiedzieć czemu sędzia nie dyktuje rzutu karnego. Kuriozum, absurd. W doliczonym czasie gry nie wytrzymuje kapitan Podegrodzian. Brutalnie, chamsko, celowo i bezpardonowo atakuje Damiana Lach ciosem dwoma nogami w brzuch, okolice żeber. Otrzymuje „tylko” żółtą kartkę. Chamstwo należy eliminować z boisk piłkarskich. Damian nie mógł przez kilka minut dojść do siebie i złapać oddechu, do tego jego brzuch wyglądał jak po starciu z goniącym go lwem. Chwilę potem Pan Folwarski kończy mecz.
Spotkanie oglądało około 250 widzów. No proszę, wyniki idą w parze z frekwencją, co nas piłkarzy bardzo cieszy.
Nie marudzić, tylko cieszcie się z tego co jest. Jest skrót, są
zdjęcia, jest news, a wam ciągle mało. Jak wam tak źle, to może pora
się samemu zaangażować? Ja i tak jestem pełen podziwu dla tych osób co
nagrywają i pstrykają zdjęcia. Nie wiem czy mi by się chciało
marznąć cały mecz z aparatem/kamerą w ręku.
A propos meczu z mojej strony. Zagraliśmy kosmiczną końcówkę, to było
'magiczne' 25 minut. ;) mnóstwo sytuacji, niesamowita determinacja,
niewiarygodne zaangażowanie i Dobrzanka była drużyną. Stasiu
kapitalnie, obrona prawie bezbłędnie, pomoc przyzwoicie i atak -
rewelacyjnie.