Remis na własne życzenie 2007-05-15
15:13:00

LIMANOVIA II LIMANOWA – DOBRZANKA DOBRA 3:3 (1:2)

Bramki: P. Drożdż 22-k, 31, M. Gąsior 54. Widzów: 300.

Dobrzanka: Miśkowiec – Z. Podgórni, D. Podgórni, Drozd, Blicharski (89 R. Dusza) – D. Drożdż, P. Drożdż, A. Gąsior, Smoleń – Palkij, M. Gąsior

LIMANOWA, 13.05. W dzisiejszym spotkaniu rozegranym w Limanowej, byli LIDERZY zremisowali z tamtejszą Limanovią II 3:3. Nasi „Bad Boys” prowadzili już 3:1, niestety dali sobie strzelić dwa gole. Remis ze słabą Limanovią jest więc porażką. Nie był to porywający mecz, jednak nie mogło tak być z powodu potwornej „lampy” jaka nad stadionem Limanovii towarzyszyła piłkarzom obu drużyn przez całe spotkanie. Rzeczą oczywistą było, że zawodnicy nie będą forsować tempa, gdyż organizmu nie da się oszukać i słońce da się im mocno we znaki.
Z przebiegu meczu dobrzanie byli drużyną zdecydowanie lepszą. Oczywiście nie ma sensu się licytować kto miał więcej sytuacji – chodzi mi tutaj o prowadzenie gry, poruszanie się z piłką czy też bez futbolówki. Zdecydowanym poparciem tej tezy może być to, że gospodarze grali z kontry, natomiast Dobrzanka grała atakiem pozycyjnym, a jak wiadomo drużyny słabsze preferują grę z kontry…
Jednak żeby być obiektywnym, to w pierwszych trzech kwadransach lepsze wrażenie pozostawili po sobie gracze rezerw Limanovii mimo, iż przegrali tą część gry 1:2. Dobrzanka może grała dojrzalej, ale momentami oddawała inicjatywę rywalowi. Pierwsza bramka w tym spotkaniu padła po rzucie wolnym egzekwowanym przez piłkarza Limanovii. Odpowiedź gości z Dobrej była natychmiastowa. Maciek Gąsior w profesorski sposób „poszedł” na karnego, a „jedenastkę” na bramkę zamienił niezawodny w takich sytuacjach Paweł Drożdż. Ten sam zawodnik w 31 min podwyższył na 2:1 dla „żółto-czarnych”.
Po zmianie stron zaczęło się od ataku dobrzan, którzy zepchnęli rywali do defensywy. W 53 minucie świetną akcją popisał się Adam Gąsior, który minął na pełnej szybkości dwóch przeciwników i został sfaulowany na 17 metrze przez miejscowego obrońcę. Rzut wolny został perfekcyjnie wykonany przez Pawła Drożdża i Maćka Gąsiora. Ten ostatni precyzyjnie uderzył tuż przy prawym słupku. Na nasze nieszczęście limanowianie w ciągu trzech minut strzelili dwa gole. Najpierw w 60 min z rzutu wolnego z ok. 18 metrów (co prawda Miśkowiec obronił, ale nie miał szans przy dobitce), później w 63 min zawodnik Limanovii świetnie dośrodkował z rzutu rożnego, podkręcona piłka sprawiła sporo kłopotów Miśkowcowi, który co prawda wybił futbolówkę przed siebie, ale tam czyhał na nią limanowianin, który efektywnie zakończył całą akcję. „Nasi” dążyli do zdobycia zwycięskiego gola, jednak wraz z upływem czasu opadali z sił. Należy odnotować dwie bomby Grześka Drozda (jedna z ok. 35 metrów minimalnie przeszła nad poprzeczką) oraz Adama Gąsiora z podobnej odległości w poprzeczkę. Był jeszcze minimalnie niecelny strzał Maćka Gąsiora zza „szesnastki”. Gospodarze mieli kilka groźnych kontr, z których dwie (w 68 i 75 min) mogły zakończyć się zwycięską bramką – jednak na nasze szczęście gospodarze nie potrafili ich wykorzystać.
Pozostał żal, że przy stanie 3:1 piłkarze Dobrzanki nie potrafili utrzymać korzystnego wyniku. Ale nie ma się co załamywać – wpadka w końcu musiała się przydarzyć. Wszyscy sprężają się teraz na mecz z drużyną Dobrzanki, więc pewne było, że z meczu na mecz będzie się chłopakom grało coraz ciężej.

PS. Bardzo fajnie było podsłuchać w kuluarach stadionu Limanovii kilka fajnych ocen (po drugiej stronie „barykady”). Najlepszy był tekst jakiegoś wybitnego „znawcy”, który ocenił naszą drużynę mniej więcej tak: „Z czym ta Dobrzanka pcha się do okręgówki, jak są tacy słabi – przecież nie mają tam szans”. Oczywiście pan ten widział nasz zespół tylko z Limanovią i już wiedział jaka to jest słaba drużyna. No cóż, na piłce zna się ponoć każdy… Ja tylko przypominam sobie czasy kiedy z B klasy weszliśmy do silnej wtedy (jednogrupowej) A klasy nowosądeckiej. Musieliśmy się przestawić z gry wykopami wprzód na grę piłką. Na początku przegrywaliśmy mecz za meczem, jednak zebraliśmy doświadczenia, które zaprocentowały. Myślę, że teraz jesteśmy w podobnej sytuacji. Inna sprawa czy jesteśmy do tego awansu przygotowani organizacyjnie – śmiem w to wątpić. Jednak dopóki są szanse musimy grać o awans! Zawsze trzeba grać o zwycięstwo.

Po meczu powiedzieli:
Jarosław Kordeczka (trener Dobrzanki): - Mimo niekorzystnych wyników uzyskanych przez nasz klub w starciu z limanowską „piłką”, nie jestem zbyt rozczarowany. Oczywistym jest, że kryzys prędzej czy później musiał dopaść nasze drużyny. Szkoda, że stało się to w starciu z Limanovią, bo były to dość prestiżowe mecze - szczególnie dla naszych juniorów, którzy w sobotę przegrali po ciężkim boju z chłopakami z Limanowej. Myślę jednak, że ta porażka dała dużo nowych doświadczeń moim piłkarzom i na pewno z nich kiedyś skorzystają. Jeśli chodzi o seniorów, ten remis bardziej boli, gdyż byliśmy zdecydowane lepszą drużyną i prowadząc 3:1 nie powinniśmy tak głupio tracić goli. Ale taka właśnie nieprzewidywalna jest piłka i dlatego tak chętnie w nią gramy i ją oglądamy. Chcę podziękować naszym piłkarzom z obu drużyn. Włożyli w te mecze naprawdę sporo serca i zdrowia, pokazując przy tym, że potrafią grać w piłkę i że posiadają duży sportowy potencjał. Myślę, że idziemy dobrą drogą, jeśli utrzymamy to zdrowe podejście do futbolu i poprawimy organizację oraz infrastrukturę, to przyszłość tego klubu widzę w bardzo jasnych barwach. Gratuluję naszym rywalom z Limanowej i czekam z niecierpliwością na możliwość rewanżu.
Marcin Kaletka (dyrektor ds. sportowych): - Szkoda straconych punktów. Mimo, iż remis jest naszą porażką, nie ma mowy o jakimś załamaniu, podłamaniu czy tym podobnych rzeczach. W momencie ostatniego gwizdka sędziego bardzo przeżywałem stratę tych punktów, jednak nie trwało to długo. Mój żal przerwali piłkarze i kibice Limanovii (a również obecni na trybunach działacze z innych klubów), którzy głośno manifestowali radość z tego, że jakaś tam Dobrzanka straciła w końcu punkty i została z trudem zatrzymana przez „wielką” Limanovię. Aż miło było patrzyć na to, że taki mały i skromny klubik jak nasz rozdaje karty w powiecie (nie biorę pod uwagę Olimpii, której zawodnicy sprowadzeni z wyższych lig są poza zasięgiem), z którym „gwiazdy” limanowskie mają tak duże problemy by zremisować. Wracając jeszcze do meczu: paradoksem jest, że naszym piłkarzom przeszkadzało dziś… piękne boisko! Zawodnicy Dobrzanki nie przyzwyczajeni na co dzień grać na tak wspaniałej murawie, po prostu nie umieli wymienić dokładnego podania na dalszą odległość. Jeśli władze klubu dalej będą przymykać oczy, że wszystko jest w porządku i nadal nic się nie zmieni w polityce „boiskowej” naszego klubu, to rzeczywiście jak powiedział cytowany wyżej pan z trybun – nie ma się co pchać wyżej. Organizacyjnie na pewno NIE JESTEŚMY na to przygotowani. Na zakończenie dodam, iż jestem dumny z chłopaków i pełen uznania dla ich dokonań. Swoją grą na 110% i postawą sprawili, że wszystkie drużyny sprężają się na nas i chcą pokonać Dobrą! Słynąca z tradycji i historii Limanovia cieszy się z remisu!!! (tu przypOmnę, że mimo iż były to rezerwy Limanovii, to przecież grają tam wychowankowie tak jak i u nas). Mamy świetną drużynę, utalentowanych i poukładanych chłopaków – to mi wystarczy! Jeszcze raz im gratuluję i wiem, że cokolwiek się nie stanie, będą walczyć honorowo do końca.